Historia Miłosza - Blog

mój (nie)zwykły dzień

Marzę o chwili wytchnienia. Zatrzymania się na chwilę. Chciałabym się położyć na łóżku, odpocząć i odgonić wszystkie natrętne myśli daleko od mojej głowy. Właściwie to nie musi być nawet łóżko. Po prostu chciałabym się położyć. Wyciszyć się, może zwyczajnie się ponudzić. Chciałabym mieć wszystko dopięte na ostatni przysłowiowy guzik i odpoczywać. STOP! To chyba jest niemożliwe.

Ostatnie dni nie przypominają już pięknej, słonecznej i kolorowej jesieni. Krótki dzień, deszcz, szaruga, wiatr, temperatura w okolicach zera nie zachęcają do wychodzenia z domu, mam teraz takie dni kiedy nie mam ochoty wstawać z łóżka, nigdzie wychodzić. Chcę złapać oddech. Przy moim trybie życia jest to praktycznie niemożliwe. Już nie pamiętam co to znaczy oddać się błogiemu lenistwu i nic nie robić. Wszystko to co robię, robię z myślą o Miłoszu. Rodzina, praca, dom. Wszystko razem i każdy element z osobna. Niezwykła układanka mojego życia. Jeśli nie jestem w pracy czas spędzam z synem. Uczymy się poprzez zabawę. Zazwyczaj w ciągu dnia mamy dwa bloki np. po 60 minut. To czas kiedy uczymy się samogłosek, szukamy takich samych obrazków, oglądamy karty z rysunkami i opowiadamy co widzimy, rozmawiamy, śpiewamy, rysujemy lub pieczemy itp. Mamy zazwyczaj jedną przerwę na zrobienie świeżego soku z warzyw. Po skończonych „zajęciach dydaktycznych” idziemy na kolację. Potem Miłosz udaje się do SPA (ozonoterapię) i masaż funkcyjny, który trwa około 30 minut. Kiedy kończę masować syna jest już po dobranocce, to już najwyższa pora żeby dać dziecku kubek mleka i położyć spać. Miłosz mimo tego że ma mało lat, ma duże potrzeby. Czasami brakuje mi sił, w taki dzień jak dziś. Być może z boku wygląda to jak nieustająca zabawa, jednak jest to w dużej mierze systematyczne wykonywanie każdego dnia konkretnych zadań, które pozwalają synowi się lepiej rozwijać. Mimo ogromnego serca, które staram się wkładać w codzienne stymulowanie Miłosza, pracy nie ubywa. Uciekający czas nie jest moim sprzymierzeńcem, żałuję tego, że mamą jestem tylko przez kilka godzin w ciągu dnia. Uczę, bawię się z dzieckiem, czytam bajki, wymyślam coraz to nowe wspólne zabawy. Zabrakło tylko jednego małego elementu do ułożenia całej układanki, chwili dla siebie. Przed urodzeniem syna nie wyobrażałam sobie, że można żyć na tak wysokich obrotach. Macierzyństwo zmienia, a co dopiero bycie mamą niepełnosprawnego Miłosza. Jest godzina 22. Idę spać. Za mną dzień jak co dzień, a jednak z dużą ilością niezwykłych i szczerych życzeń. Dzięki Wam, mimo natłoku obowiązków jest mi szczególnie w tym dniu radośnie! Dziękuję za te wszystkie słowa. Jest ich tak wiele i są przede wszystkim dobre. To dla mnie bardzo ważne. One dodają mi siły. Nie ma większego skarbu od życzliwych słów. Dziękuję. Jutro też jest dzień. A Ja mam wrażenie, że wciąż świeci słońce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *