Mierzeja Wiślana
Nigdy nie byłam fanką wakacji nad morzem. To góry były tym miejscem gdzie czułam się najlepiej i tam spędzałam większość swojego wolnego czasu. Wszystko się zmieniło wraz z przyjściem na świat Miłosza, wtedy Bałtyk przekonał mnie do siebie. Warto było pokonać kilkaset kilometrów żeby zobaczyć dziecięcą radość Miłosza. Ekscytacja wyjazdem trwała u niego już wczoraj w czasie pakowania. W drodze ciągle opowiadał o morzu. Dowiedziałam się m.in., że „będziemy chodzić po piasku i odpoczywać”. Jest dobrze!