terapia domowa – buty narciarskie
Zasady, których trzeba się trzymać kupując buty narciarskie dla dziecka są wprawdzie proste, a jednocześnie wymagające szczególnej uwagi i cierpliwości. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Zdecydowanie najlepiej by było, gdyby buty narciarskie dla dziecka miały przezroczystą skorupę. Wtedy mogłabym zobaczyć, co się dzieje wewnątrz buta ze stopą Miłosza. Z tego co się orientuję, niestety nikt jeszcze takich nie wyprodukował. Moje doświadczenia z kupowania zwykłych butów nie były przydatne przy wyborze butów narciarskich. Po pierwsze dlatego, że sztywna skorupa buta uniemożliwia pomacanie, co się dzieje z jego palcami. Po drugie dlatego, że rozmiar 23 normalnego buta wcale nie równa rozmiarowi 23 buta narciarskiego. Wniosek – wyjścia nie ma – każdą parę butów narciarskich trzeba zmierzyć! Przymierzyliśmy 3 pary. Z pierwszej pary jeden but nie chciał się odpiąć (ciarki przeszły mi po plecach, bo Miłosz miał go już na swojej nodze). Przez dłuższą chwilę mocowaliśmy się z zapięciem i z Miłoszem. Po kilku minutach za pomocą ostrego narzędzia udało się uwolnić nogę syna (przez ten czas byłam przerażona, że nie uda nam się wydostać stopy z buta). To były nowe buty, kolejne jakie mierzyliśmy były już używane, tak jak i ostatnie, na które się zdecydowaliśmy.
Przy ostatniej parze nie było trudności przy wkładaniu nogi do środka, buty są zapinane na jedną klamrę, z odchylanym tyłem, co znakomicie ułatwia ich zakładanie i zdejmowanie. Mając ten etap za sobą, syn stanął na nogach i przeszedł parę kroków. Dzięki pomocy sprzedawcy, który od samego początku niewątpliwie nas wspierał, zarówno przez telefon, potem przy zakupach. Przygotował buty, zmierzył stopę i uratował ostatecznie z opresji (uwolnił nogę z buta), ze sklepu Silesia Sport wyszliśmy z butami narciarskimi dla Miłosza.
Pierwszy etap mamy za sobą. Kolejnym niestety nie będzie kupowanie nart i czekanie na zimę, bo Miłosz na narty się nie wybiera. Więc po co te buty? Do terapii! Traktujemy to trochę jako „zamiennik” stosowanej już u syna terapii gipsami hamującymi. Nie jest to cudowny wynalazek, który rozwiąże problem syna od „ręki”, ale poprzez zakładanie, noszenie butów i chodzenie w nich zmienimy na jakiś czas odczucia dziecka, szczególnie jeśli w zakresie czucia głębokiego wprowadzamy nowe doświadczenia sensomotoryczne.
Kupując buty narciarskie Miłosz nie będzie miał możliwości czerpania prawdziwej przyjemności z jazdy na nartach, przed nim i nami nowa terapia, którą chcemy wypróbować, a to będzie jedynie kolejne trudne wyzwanie któremu trzeba sprostać. Niekoniecznie mające coś wspólnego z „przyjemnością”.