Beskid Śląski – hala Jaworowa
Wyruszyłam w góry, tego właśnie mi było trzeba. Goniona chęcią wyrwania się z miasta, zapędziłam się z moją rodziną na szlak górski i w tej chwili stwierdzam, że był to bardzo dobry pomysł. Oglądam zdjęcia, przywołuję przyjemne wspomnienia, gdy po ciepłym dniu, słońce powoli schowało się za horyzontem, cieszę się, że zdobyłam kolejny szczyt do mojej kolekcji. Wszechogarniająca cisza, śpiew ptaków, niezliczona ilość kroków, piękne krajobrazy i przestrzeń dodała mi pozytywnej energii. Choć w tej chwili czuję ogromne zmęczenie fizyczne to i tak nie ma większego znaczenia, przecież to minie, a cała reszta zostanie w mojej głowie. Ostatnie tygodnie były dla mnie szczególnie ciężkie. Były momenty gdy miałam ochotę wrzeszczeć i uciekać stąd gdzie pieprz rośnie, a z drugiej strony starałam się jak mogłam jakoś z tym walczyć. Z różnym efektem. Taki dzień jak dziś dał mi niesamowitego kopa, psychicznie czuję się jak nowo narodzona. Wróciłam w góry, wreszcie robię to co lubię, więcej czuję, wreszcie się w czymś sprawdzam, dobrze mi z tym. I na pewno wyjdzie mi to na zdrowie.