tata Miłosza
Moja rodzina boryka się wieloma problemami od kiedy w domu pojawiło się niepełnosprawne dziecko. Po pierwszym szoku otoczyłam z jeszcze większą miłością Miłosza i jak najlepszą opieką. Znalazłam w sobie niezwykłe siły do działania i opieki nad dzieckiem niepełnosprawnym. Tak jak jego tata. To nie będzie wpis o mnie, tylko o moim mężu, wspaniałym tacie i odważnych decyzjach.
Nie jest trudno sobie nawzajem pomagać w cierpieniu, które ma to samo źródło. W moim domu każde na swój sposób zmagało się z problemami, które się pojawiały. Ostatecznie mając taki sam cel, pozwoliło wytworzyć partnerskie relacje oparte na zaufaniu i wspieraniu się w wytyczonych działaniach. W społeczeństwie przez wiele lat rolę ojca w wychowaniu dziecka uważano za nieistotną, a jego wysiłki związane z opieką nad dzieckiem za mało efektywne. Mariusz jako wspaniały tata obala ten mit i dziś jestem przekonana, że nie jest w tym odosobniony. O nich głośno po prostu się nie mówi. To mama zostaje w domu i troszczy się o niepełnosprawne dziecko, to dla mam istnieją grupy wsparcia, to mama wie najlepiej co jest dobre dla dziecka. Nie wiem ile godzin przegadaliśmy o tym co zrobić. Wiele pytań pozostaje do dziś bez odpowiedzi. Ale patrząc jaką drogę mamy za sobą wiem, że wybraliśmy dobry kierunek. Jedną z ważniejszych decyzji, którą podjęliśmy to ta, że to właśnie tata zostanie w domu i zajmie się wychowywaniem syna. Dzisiaj wiem, że była to bardzo dobra decyzja. Miłosz z tatą, albo jak kto woli tata z Miłoszem stworzyli razem niezwykłe relacje. Lubię patrzeć jak razem spędzają czas. Świetnie razem się dogadują. Choć bywają momenty, że syn potrafi wyprowadzić męża z równowagi, to ostatecznie świata poza sobą nie widzą. Mąż nie schował Miłosza do szklanej kuli. Jest zdania, że jak nie upadnie to się nie nauczy. Ta metoda sprawdza się w 100%. Tata nie jest tylko tatą, jest przede wszystkim jego domowym rehabilitantem i terapeutą. Uczy syna codziennie nowych rzeczy i utrwala nabyte już przez niego funkcje. To jak wiele potrafi syn zawdzięcza w dużej mierze systematycznej pracy z tatą, który dzięki wskazówkom fizjoterapeuty wykonywał z dzieckiem zadania domowe. Wie, że nie może odpuścić. A patrząc na postępy Miłosza, zadanie wykonuje bardzo dobrze. Tata Miłosza stawia wymagania swojemu dziecku, ucząc w ten sposób, jak pokonywać życiowe trudności, jak być odważnym, skutecznym w działaniu i dobrym. Mobilizuje Miłosza do radzenia sobie z problemami, precyzuje oczekiwania, co stymuluje jego rozwój społeczny i w pewien sposób przygotowuje go do dorosłego życia. Syn spędza czas z tatą w kuchni, razem gotują, smakują, rozmawiają, zmywają naczynia, słuchają radia. Razem robią pranie i ściągają z suszarki. Wspólnie sprzątają zabawki. Czytają książki, oglądają obrazki. To są tylko niektóre przykłady tego, że syn mimo swojej niepełnosprawności uczestniczy aktywnie w codziennym życiu. Niewątpliwie dziecko potrzebuje obojga rodziców, żeby jego rozwój przebiegał harmonijnie. Mama i tata: oboje równie ważni. Nie zapominajmy wiec o tym jak ważną rolę na kolejnych etapach rozwoju dziecka odgrywają rodzice. A jako rodzina możemy być przykładem tego, że mimo choroby dziecka jesteśmy razem na dobre i na złe.