nie jestem mamą gorszego dziecka
Nie mam wątpliwości, że dzięki posiadaniu niepełnosprawnego syna, w naturalnym procesie oswajania się z jego problemami zdrowotnymi zaakceptowałam na swój sposób jego słabości. Nie boję się powiedzieć na głos, że Miłosz jest dzieckiem niepełnosprawnym. Nie wstydzę się tego. Obserwując na co dzień jego zmagania i trudy w rehabilitacji, wykonując tym samym ciężką pracę, może zrobić coś, co innym dzieciom przychodzi z łatwością. Nie jest mu ani łatwiej, ani lepiej w życiu dzięki temu, że posiada orzeczenie o niepełnosprawności. Za chwilę wszystkie dzieci otrzymają długo wyczekiwane prezenty od św. Mikołaja. Każdy z nas wie, że to nastąpi 6 grudnia. A kto z Was słyszał, że dzisiaj 3 grudnia jest obchodzony Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych? Obchody tego dnia powinny być okazją do zwiększenia świadomości publicznej o korzyściach płynących z integracji osób niepełnosprawnych w każdym aspekcie życia, przede wszystkim społecznego i kulturalnego. Jestem osobą bardziej wrażliwą, wyrozumiałą i tolerancyjną dla osób niepełnosprawnych. Zapewne obecnie jeszcze bardziej aniżeli przed urodzeniem Miłosza.
Nie wiem ile co roku w Polsce rodzi się dzieci niepełnosprawnych. Wcześniaki, takie jak Miłosz, będą miały większą możliwość przeżycia dzięki coraz lepszej aparaturze i coraz większej wiedzy lekarzy, ale czy to ich uchroni przed następstwami przedwczesnego porodu i jego konsekwencjami? Jak na ironię to właśnie dzięki postępowi w medycynie niepełnosprawnych wśród nas będzie coraz więcej.
Nie jestem mamą gorszego dziecka. Patrząc na Miłosza, prawie dwulatka bawiącego się w swoim pokoju jestem szczęśliwa, że jest z nami. Uczę się od niego życia na nowo, postrzegam świat lepiej i cieszę się z drobiazgów. Doceniam wartości, które innym umykają sprzed nosa. Zdaje sobie sprawę, że wszyscy mamy równe prawa, choć różne są nasze możliwości , tak jak ma Miłosz, dziecko niepełnosprawne, od urodzenia.