niezwykłe spotkanie
Wczoraj miałam okazję być w Bielsku na targach związanych z moją pracą zawodową. Miałam w planach odwiedzić stoiska naszych strategicznych dostawców. Na jednym z nich podszedł do mnie mężczyzna. Przedstawił się i zapytał o mojego syna. Wprost: „Jak się ma Miłosz?”. Byłam zaskoczona.
Nasza historia szczególnie zapadła mu w pamięci. Myślę, że wspólna pasja miała tu ogromne znaczenie. Chciałam jednak zwrócić tutaj na bardzo ważny aspekt. Chodzi o zainteresowanie moim dzieckiem i niesieniu pomocy dla niego, które nie kończy się na wpłacie określonej kwoty na subkonto. Miłosz otrzymał pomoc finansową. W zamian wysłałam kartkę z podziękowaniem. Miało to miejsce kilka miesięcy temu. Dzisiaj ta kartka przypomina o naszej rodzinie i naszej walce o jego samodzielność. Jest w ich domu. W pewien sposób staliśmy się sobie bliscy. To nieoczekiwanie spotkanie, poznanie siebie, zainteresowanie i ciepłe słowa dały mi nadzieję. To było coś więcej niż rozmowa. Poczułam się wyjątkowo dlatego, że dzięki Miłoszowi mogę doświadczyć tak wiele dobroci od innych ludzi. Zostałam otoczona przez drugą osobę uwagą i troską, nie potrzebowałam kolejnych rad i współczucia. W budowaniu kontaktu pomocna okazała się prawdziwa otwartość na drugiego człowieka. Tym razem koło zatoczyło krąg. Wśród tysięcy osób los chciał abyśmy się odnaleźli. Miałam okazję powiedzieć ile Miłosz dokonał w ostatnim czasie (a jest się czym chwalić!). Każde działanie na rzecz mojego syna jest dla mnie bezcenne. To było niesamowite spotkanie.