Pieniny – Leśnickie sedlo
O poranku wyruszyliśmy dziarsko w kierunku Szczawnicy, aby następnie dostać się do drogi Pienińskiej. Stamtąd malowniczą drogą rowerową wzdłuż Dunajca pokonaliśmy szybko krótki odcinek drogi (w odniesieniu do całej wyprawy), który doprowadził nas do Czerwonego Klasztoru. Tam złapaliśmy chwilę oddechu spoglądając w górę na Trzy Korony. Dalej czerwonym szlakiem rowerowym pedałujemy po Słowacji poprzez wieś Haligovce i Wielki Lipnik, tutaj zaczął się ciężki podjazd na najwyższe wzniesienie na zaplanowanej trasie – Leśnickie Sedlo (710 m n.p.m.). Nie było łatwo. Musieliśmy zsiąść z rowerów i odcinek pokonać pieszo. Warto było! Z samej przełęczy można podziwiać wspaniałe widoki. Lubię kiedy towarzyszy mi ogłuszający spokój. Jakby tylko dla mnie śpiewały ptaki, świerszcze w trawie… A wiatr niosący zapach łąki i lasu nie opuszczał mnie ani na chwilę. Pokusą staje się obcowanie z naturą. Tu na górze można stracić rachubę czasu. Po ciężkiej przeprawie i zasłużonym odpoczynku zjeżdżamy w dół. To uczucie lekkości i szybkości było dla mnie ekstremalnym przeżyciem. Jeszcze nigdy nie zjeżdżałam na rowerze z takiej wysokości. Zatrzymaliśmy się dopiero w Szczawnicy! Pokonałam na rowerze 36,1 km!