pozdrowienia z Pienin
O wyjeździe w góry myślałam już dawno. Ale jak to w życiu bywa zawsze zdarzało się coś, co uniemożliwiało nam realizację tego planu. Aż trudno uwierzyć, że ostatni raz zdobywałam szczyt w maju. Jednak teraz jest inaczej. Wszystko ułożyło się tak, że nie można postąpić inaczej jak tylko wyjechać. Po pierwsze Miłosz jest po operacji więc ma przerwę w rehabilitacji, poza tym fizjoterapeutka syna i tak jest na urlopie. Po drugie ja też jestem na dwutygodniowym urlopie. Z pracy w ramach Zakładowego Funduszu Świadczeń Rodzinnych mogłam sfinansować w dużej części wyjazd dla mojej rodziny, co znacznie ułatwiło podjęcie decyzji. Mariuszowi też należy się chwila wytchnienia i zmiana otoczenia. Jestem w górach. Całkowicie oderwana od codzienności. Od domu i obowiązków. Mam zamiar nacieszyć się chłopakami i nabrać dystansu do pewnych spraw. Patrzę przez okno i nie mogę uwierzyć. To się dzieje naprawdę. Góry są na wyciągnięcie ręki. Jestem szczęśliwa. Przez najbliższe dni będę zdobywała górskie szczyty. W planach jest również co najmniej jedna wycieczka rowerowa. Pozdrowienia z Pienin!