sobotni spacer
Przyjaciel, który dba o mnie, podpowiada mi przez telefon swoim ciepłym dobrym głosem, żebym nie zapominała o sobie. Jak to zrobić? Jeśli napiszę teraz, że jest to bardzo trudne, to właśnie tak czuję. Nie wiem kiedy będę mogła zrelaksować się i odpocząć… Teraz to co robię, ta nieustająca walka, codzienne obowiązki, wspólne wyjazdy na rehabilitację, praca z dzieckiem w domu, spacery, a także zabawa i przytulanki z Miłoszem. To wszystko sprawia, że nie potrzebuję czasu dla siebie, ani chwili wytchnienia. Nie teraz. Nie dziś. Może za jakiś odległy czas. Te prawie 10 miesięcy pełnej gotowości i zaangażowania procentują. Ja poczekam. Miłosz nie może.
Ale dzisiejszy poranek był inny. Czasami człowiek wychodzi, aby dokądś dojść. A czasami wychodzi bez przyczyny. Iść coraz dalej i dalej bez celu. Wychodząc nie miałam celu, w mojej głowie panowała dziwna pustka, serce stało się nazbyt ciężkie, aż mimowolnie sięgnęłam ręką w jego miejsce. Biło jak oszalałe. Na ulicy nie było wiele osób, buty cicho przebiegały po chodniku. Znalazłam się na Kalwarii, ta mała zielona część w sercu Piekar ma magiczny wpływ. Na nowo zaskoczył mnie panujący tutaj spokój. Zaczyna się ostatni tydzień urlopu, potem będzie czas powrotu do pracy. Jak moje nieuporządkowane myśli mnie teraz traktują? Jak to będzie? Jak odzyskać spokój? Powoli dochodzę do wniosku, że kiedy człowiek ma problemy to albo niczego nie widzi, albo zaczyna widzieć wszystko bardzo wyraźnie, pewne sprawy mogą nawet zyskać na znaczeniu. Wracając powoli do domu, czuję całą sobą, że dla mnie moja rodzina jest najważniejsza. Damy sobie radę. Potrzebowałam tego.
Opowiadając historię mojego syna poruszyłam wiele serc. Napiszę o tym jak ostatnie dni wprowadziły do mojego domu ogromną radość i wiarę w to, że nie jesteśmy sami. Nie sądziłam, że otrzymamy tak wiele pomocy. Teraz jestem przekonana, że kolejny wyznaczony cel zostanie osiągnięty (ale o tym napiszę za jakiś czas). Czułam w głębi serca, że dla Miłosza jestem jako mama w stanie zrobić wszystko, okazuje się, że nie tylko ja. Pojawiły się w moim życiu osoby, które mocno zaangażowały się w konkretną pomoc dla Miłosza, również warto tu wspomnieć o ważnym aspekcie finansowym co pozwoli nam w zaplanowany sposób zadbać o dalszą rehabilitację i leczenie syna u najlepszych specjalistów. Chcę zapewnić, że jako rodzice pracujemy wspólnie z Miłoszem i jest to podkreślane na każdym kroku przez lekarzy i fizjoterapeutów. To, że Miłosz dzisiaj potrafi tak wiele, to duży sukces, trzeba jednak pamiętać, że jest to ocena w odniesieniu do jego trudnego początku i mających po drodze olbrzymich przejść. Dlatego tak ważna jest w dalszym ciągu intensywna rehabilitacja dziecka. Jednocześnie wiem, że Miłosz ma ogromny potencjał i tylko dzięki dobrej terapii poczynił tak duże postępy w zdobywaniu nowych umiejętności. To dopiero początek naszej wspólnej drogi. Każdy dzień jest ważny. Na tym etapie nie możemy odpuścić. Zwyczajnie po ludzku sami sobie nie poradzimy…