moje życie, moja rodzina
Uświadomiłam sobie jak dużo spotkało nas szczęścia w nieszczęściu. Trwało to ponad rok. Dzisiaj z pełną odpowiedzialnością piszę te słowa. To w jakim jest obecnie stanie Miłosz jest dla mnie ogromną niespodzianką. Cieszę się całą sobą, Moje dziecko daje mi dużo radości, jest kontaktowym chłopczykiem, szybko uczy się nowych rzeczy, śmieje się kiedy jest zadowolony i denerwuje się jak mu coś nie wychodzi. A mogło być zupełnie inaczej… Jak cienka granica dzieliła nas od „leżącego dziecka”? Nie wiem. Nie chce wiedzieć! Doceniam każdego dnia to kim jest mój syn Miłosz. Jestem dumna z tego co już potrafi. Nie omijają nas problemy. Bo one są integralną częścią każdej rodziny, w której urodził się wcześniak. One są, ale jeśli Ja wiem z czym mam do czynienia to znajdę sposób żeby sobie z nim poradzić.
Pisząc tego bloga staram się obalić mit o niepełnosprawnych dzieciach, przekaz prezentowanych treści ma także pomóc innym rodzicom i dawać im nadzieję na lepsze jutro. Nie jestem zgorzkniała i nie potrzebuję współczucia, a jedynie pomocy i wsparcia. Wróciłam do pracy, uśmiecham się, mam marzenia. Piszę o trudach terapii, szukaniu pomocy, ale także o szczęściu, jakie daje mi Miłoszek. Nieważne, czy to co piszę jest dobre czy nie, dla mnie największym znaczeniem jest to, że jest po prostu moje. Mój pomysł na blog, tekst, jego formę, prezentowane fotografie. Włożyłam w to jakiś wysiłek, poświęciłam czas. Dla mnie ma ogromną wartość, ale jeśli temu towarzyszy kopiowanie, to znaczy, że ktoś mnie nie szanuje. Niesamowite jest to jak zmieniło się moje spojrzenie na niektóre sprawy. Do niektórych potrzeba czasu aby dojrzeć.
Nie boję się mówić głośno o moim niepełnosprawnym synu. Mój głos jest spokojny i opanowany. Pokonałam bardzo długą drogę, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym stoję. Dla jednych wystarczy jedno spojrzenie na Miłosza, aby zderzyć się z jego opóźnionym rozwojem i odwrócić głowę, a dla drugich to radość patrzenia na zdobywane przez niego najmniejszych umiejętności. Dwa różne światy, do którego należysz Ty?
Ostatnia konsultacja u neurologa potwierdziła to, co obserwujemy od dłuższego czasu jako rodzice. Miłosz ma problem z lewą rączką. Ostatecznie jeśli będzie to jego jedyny poważny problem, to czy już nie jest zwycięzcą? Wierzę w lepsze jutro. To co dajemy razem z mężem dziecku procentuje. Widzimy poprawę w każdym tygodniu. Nie zawsze jest to coś spektakularnego jednak poprawa jest zauważalna. I to nie tylko dla nas. Potwierdzają ją lekarze i terapeuci, którzy widzą przyszłość mojego dziecka coraz bardziej optymistycznie.
Dwa dni urlopu w środku tygodnia za mną, to czas spędzony tylko z synem, który dał mi dużo osobistej satysfakcji. Zdecydowanie to był czas pozytywnej energii. Głęboko czuję, że potrzebowałam tego. Mąż odpoczywał, bo trzeba czasami odreagować i nabrać dystansu do pewnych spraw.