terapia domowa – ja chodzę!
Dobiega końca niezwykły tydzień pełen dobrych emocji… A było to tak:
Wracam po pracy do domu. Otwieram drzwi wejściowe i słyszę jak dobiegają mnie dźwięki z pokoju: tup, tup, tup… Już wiem, że Miłosz chodzi po pokoju. Zdejmuję kurtkę i wtedy słyszę coraz wyraźniej dźwięk zbliżających się jego kroków. Spoglądam przed siebie i własnym oczom nie wierzę! Miłosz idzie sam, krok za krokiem, pięknie skręca do przedpokoju, podchodzi do mnie i wpada w moje ramiona, szczęśliwy. Przytulam dziecko i czuję jak moje serce zaczyna bić szybciej. Miłosz pierwszy raz przeszedł tak długi dystans w domu z pokoju do przedpokoju, mijając po drodze przeszkody. Niezwykły widok. Ma w sobie odwagę, a teraz jest już gotowy do podjęcia tak ważnego w jego życiu zadania jak samodzielne chodzenie. To jeden z najbardziej oczekiwanych momentów dla mnie.
Syn nauczył się utrzymywać równowagę i koordynować pracę wszystkich części ciała, nabierze też z czasem wprawy w ocenianiu odległości. Miłosz z racji swoich przejść rozwija się we własnym tempie. W procesie samodzielnej nauki chodzenia daliśmy mu tyle czasu ile było to konieczne.
Jestem w kuchni i patrzę: tata idzie sam, a kilka kroków za nim Miłosz. Teraz tak sobie chodzą (z pokoju do kuchni, z kuchni do pokoju, do łazienki itd).
Dla nas był to naprawdę Wielki Tydzień. Świętujemy!