Warszawa – nad Wisłą
Robiłam co mogłam (i nie tylko Ja), aby latawiec wzbił się wysoko w powietrze… i nieważne, że czasem poleciał tylko trochę, czasami wcale, czasami zaplątała się linka… Na szczęście nie odpadł ani ogon, ani nie połamał się latawcowy szkielet podczas nauki puszczania, aż w końcu wzbił się wysoko, wysoko…
Zabawa z latawcem to niesamowita frajda i znakomity sposób na spędzanie wolnego czasu w wietrzne dni. Nauka jego puszczania jest w miarę łatwa do opanowania, Ja miałam do wyboru trzy kolorowe okazy oraz wielu pomocników, ale im lepszy miałam latawiec tym bardziej widowiskowo latał.
Kiedy opadliśmy z sił odpoczywaliśmy nad Wisłą. Słońce ogrzewało nas, a woda chłodziła zmęczone stopy. Na koniec pobytu nad rzeką syn sprawdzał jaki jest głęboko i próbował zawrócić Wisłę kijem, bezskutecznie.