Bieszczady – Jawornik
Padało całą noc. Otwierając oczy o poranku pomyślałam, że już więcej nie powinno. Przecież ile może padać? Trzeci dzień w Bieszczadach, patrząc na ciężkie chmury wiszące nad głowami wybieramy z wielu zaplanowanych tras – krótką i na niepogodę. Większość czasu dreptaliśmy ścieżką przez las. A kiedy w połowie drogi na dobre się rozpadało, to drzewa chroniły nas niczym duży zielony parasol przed kroplami spadającymi z nieba. Zdobyliśmy dzisiaj Jawornik (1047 m n.p.m.) całkowicie zalesiony szczyt w Bieszczadach Zachodnich, położony na północny wschód od Połoniny Wetlińskiej. Szlak był bardzo malowniczy, Miłosz na własnych nogach pokonał łatwy odcinek szlaku. Na górze zrobiłam Miłoszowi pamiątkową fotografię w drzewie z dziurą (Ja też mam takie, z przed ośmiu lat!). Podążając szlakiem wracam pamięcią jak to było wtedy. Jak dużo w moim życiu się zmieniło. Zastawiam się czy Miłosz również kiedyś wróci w Bieszczady, czy podąży szlakiem na Jawornik, czy będzie szukał drzewa z dziurą, aby zrobić sobie w nim pamiątkowe zdjęcie, czy będzie chciał posłuchać opowieści jak to było kiedy był tu pierwszy raz? Dzisiaj nie znam odpowiedzi. Przyjdzie jeszcze na to czas, bo przecież w Bieszczady zawsze chce się wracać.