mama na pełen etat
Plan był taki aby przez jeden tydzień być mamą na pełen etat. Żeby to było możliwe mam w pracy urlop. Począwszy od niedzieli, która nie miała końca, dałam radę. Przy dziecku czas wydaje się płynąć szybciej. Dziś już piątek. To niezwykłe uczestniczyć w życiu dziecka w każdej sekundzie. Czasami po prostu nie nadążałam. Inaczej przecież wyglądają dni wolne od pracy, które spędzam z synem. Ratunkiem była drzemka po obiedzie (to już tradycja), spałam wtedy kiedy Miłosz. Każdy dzień był wypełniony zarówno obowiązkami jak i przyjemnościami. Miłosz uwielbia kiedy ktoś skupia na nim uwagę i się nim zajmuje. Spędzając czas z dzieckiem, zostałam zaproszona na chwilę ze swojego świata do świata dziecka, co bardzo zbliża. Chciałam przez ten wolny tydzień od pracy zobaczyć jak sobie radzi na zajęciach w RFPN w Chorzowie, to jedyna taka okazja, bo zajęcia odbywają się do południa. Nie byłam. Muzykoterapia, hipoterapia i zajęcia z tyflopedagogiem zostały odwołane. Z dnia na dzień. Nie zobaczyłam jak sobie radzi na zajęciach, więc nadal pozostanę wierną słuchaczką męża w tych tematach. Nie odpuściłam zajęć z terapii ruchu. Tu udało mi się być dwa razy w ośrodku i dwa razy w prywatnym gabinecie. Byłam też na planowanej i jak zawsze ważnej dla mnie wizycie u neurologa. Był też czas, który przeznaczyłam na dość długie spacery z synem (nawet 1,5 godziny, które Miłosz dzielnie przeszedł sam!), słoneczna pogoda zachęcała do wyjścia z domu. Wszystko to co robiłam, robiłam z Miłoszem. To niezwykle emocjonujące poznanie swojego dziecka w cieniu zwykłej codziennej krzątaniny w domu. Weekend zdecydowanie tego nie oddaje. Jestem o tym przekonana. Najpiękniejsze są poranki, kiedy Miłosz wtula się w moje ramiona, daje buziaka na dzień dobry i mówi „teśt”. Były momenty wzruszenia i radości. Czasami były łzy, które szybko zmieniały się w śmiech. Był czas na skupienie, naukę i małe przyjemności oraz na wizytę u Babci i Dziadka. Czas spędzony z synem dał mi ogrom szczęścia. A także świeże spojrzenie na nowe wyzwania, które czekają tuż za rogiem.
P.S. Tata ma się dobrze. Odpoczął od dziecka i tylko od dziecka, wiadomo, że obiad sam się nie ugotuje, pranie nie włączy, a i zakupy nie zrobią się w magiczny sposób, więc ostatecznie jako przykładna żona zadbałam o to, aby się nie nudził.