zimowe szaleństwo
Mamy zimę, mamy śnieg, najwyższa pora aby się nim nacieszyć. Plan zakładał, że idziemy na sanki. Jednak po zjechaniu kilka razy z górki, zejścia z sanek i wchodzenia pod nią, Miłosz wyruszył przed siebie. Na spacer. Aura jaka panowała pozwoliła na dość długi pobyt na dworze oraz na poznanie właściwości śniegu, a raczej tego co możemy z niego zrobić. Zostawialiśmy za sobą ślady te małe i te duże, robiliśmy kulki śniegowe, był konkurs, kto najdalej nią rzuci, próbowaliśmy lepić bałwanka i układać jedna kulę na drugą. Następnym razem zabierzemy marchewkę i guziki, aby nasz bałwanek prezentował się lepiej niż ten na zdjęciach poniżej. Codzienność daje nam wiele możliwości do rozwoju.
Niestety nie mamy zbyt wielu okazji na zwyczajny spacer. Napięty harmonogram skutecznie nam to uniemożliwia. Dzisiejsza zabawa na śniegu to nasze pierwsze wyjście tej zimy. Negatywne skutki były widoczne od razu. Miłosz czuł się na śniegu niepewnie. Na początku wolał stać w miejscu niż chodzić, co ulegało poprawie wraz z upływem czasu spędzonym na wspólnej zabawie.