Barania Góra
Na Baranią wchodzimy niebieskim szlakiem idącym z Wisły Czarnego. Początkowy odcinek jest mało przyjemny, bo trzeba iść asfaltową drogą. Wzdłuż drogi płynie potok. Po drodze wyprzedzają nas inni turyści, bo nasze tempo marszu jest dostosowane do Miłosza. Pokonujemy kamienistą i błotnistą drogę. Dochodzimy do punktu „Kaskady Rodła”. Dalsza trasa wiedzie przez las. Należy dobrze patrzeć pod nogi, bo droga jest pełna korzeni i kamieni. Po dość długim marszu dochodzimy do wiaty i tablicy informującej , że jesteśmy już w rezerwacie „Barania Góra”. Z tego miejsca zakosami, po śniegu podchodzimy na szczyt. Trasa nie jest wymagająca i całkiem przyjemna (dla dorosłej osoby), a z góry rozlega się obszerna panorama na Beskidy, a w tle Tatry i Mała Fatra. Barania Góra z magiczną wysokością 1220 m n.p.m jest drugim co do wysokości wierzchołkiem polskiego Beskidu Śląskiego. Po krótkim odpoczynku postanawiamy zejść inną trasą. Najpierw do schroniska, a potem lokalną drogą (poza szlakiem), tym samym skracając czas zejścia do auta zostawiając turystów za sobą.
W porównaniu z poprzednią wyprawą, tempo marszu Miłosza było znacznie szybsze. Pokonał dystans 4,2 km (dłuższy o całe 0,5) w krótszym o pół godziny czasie. Trzeba też zaznaczyć, że trasa technicznie była trudniejsza.