Pieniny – Wysoka
O jesiennej wyprawie górskiej myśleliśmy już od czasu powrotu z Małej Fatry, a więc jeszcze w sierpniu. Wszystko za sprawą fizjoterapeutów Miłosza, którzy zgodnie stwierdzili po naszym powrocie, że takie samodzielne chodzenie po górach to dla niego prawdziwy turnus rehabilitacyjny oraz, że na sali nigdy nie da się odwzorować tego z czym ma do czynienia na szlaku. Niestety pogoda nie sprzyjała naszym planom. Zmieniło się to niemal z dnia na dzień. Dlatego w czwartek wieczorem pospiesznie spakowaliśmy walizki, a w piątek późnym popołudniem, kiedy Miłosz skończył wszystkie zajęcia wyruszyliśmy w Pieniny. Za nasz cel wybraliśmy najwyższy szczyt Pienin czyli Wysokie Skałki lub jak kto woli po prostu Wysoka. Cała wyprawa przepełniona jest wspomnieniami naszych wakacji z 2014 kiedy byliśmy tu z Miłoszem. Wyruszyliśmy zupełnie tak samo jak wtedy z Jaworek przez rezerwat Biała Woda, dalej przełęcz Rozdziela, gdzie skierowaliśmy się prosto na szczyt. Powrót przez Wąwóz Homole. Wielkie brawa należą się dla Miłosza, który sam doszedł na szczyt. Pokonał niemal 9,5 kilometra. W nagrodę tata zniósł go w nosidle. Choć trzeba przyznać, że prawdziwą nagrodą dla niego było spotkanie psa Latika na szczycie, którego oczywiście mógł pogłaskać.