botulina – szpital w Zagórzu
Wracamy ze szpitala. Dzisiaj Miłosz miał podaną trzeci raz botulinę. Lewa noga i ręka została podziurawiona niczym sito przez igłę strzykawki. Ja zapamiętam jedno, głośny krzyk i płacz mojego dziecka przeplatany prośbą „proszę mnie puścić!”. Mam wrażenie, że tym razem bolało go bardziej. Na szczęście metoda leczenia sprawdza się u nas i będziemy ją kontynuować. Podanie botuliny, czyli toksyny poraża nerwy i zaburza przekazywanie impulsów nerwowo-mięśniowym. Działa trochę jak reset. Dzięki temu możemy poprawić jakość chodu i zwiększyć zakres ruchomości ręki. Kolejna wizyta w szpitalu już w listopadzie.