Mierzeja Wiślana – Mewia Łacha
W ostatnim dniu naszego wypoczynku zwalniamy tempo. Odwiedziliśmy jedynie mini zoo gdzie ku ogromnej radości Miłosza można było karmić zwierzęta. Nie opuścił żadnego. Począwszy od pospolitych kur, gęsi czy indyków, a skończywszy na wielbłądzie, zebrze i strusiu. Potem już tylko plażowanie. Na odpoczynek wybraliśmy miejsce przy rezerwacie Mewia Łacha, który wczoraj oglądaliśmy od strony wyspy Sobieszewskiej, a dzisiaj od strony Mikoszewa. Napotkany ornitolog udzielił nam prywatnej lekcji o rezerwacie, a także udostępnił lunetę. A było co oglądać. Największy entuzjazm wzbudził u nas widok fok szarych wylegujących się na słońcu. Pierwszy raz widziałam foki dziko żyjące w Bałtyku. A potem już tylko słodkie lenistwo na plaży.