Tatry Niżne – Krakova hola
To był trudny dzień w całości spędzony na szlaku, ale jednocześnie cudowny. Chociaż nie czuję nóg i pewnie jutro będę stękać to warto było. Naszym celem była Krakova hola (1752 m n.p.m.). Początkowo szlak był bardzo przyjemny i nic nie zapowiadało nadchodzących problemów. Niestety znowu w kilku miejscach szlak był całkowicie zawalony drzewami. Straciliśmy sporo czasu i sił aby pokonać wszystkie przeszkody i wcale nie byłam pewna czy za chwilę któraś z nich okaże się być nie do przejścia. Choć szlaki w Tatrach Niżnych uważam za wymagające to Miłosz świetnie dawał sobie radę. Niestety nie udało mu się zdobyć szczytu samodzielnie. Zabrakło mu dokładnie 800m (około 20 minut). Wydaje się być mało ale nie dałby już rady. Na całej trasie odpoczywał jeszcze kilka razy w nosidle (biedny tata). Widoki ze szczytu jak i pod szczytem zachwycające. Jak na dłoni mieliśmy Małą Fatrę. Mogliśmy wspominać zeszłoroczną wyprawę. Oprócz tego doskonale widoczne Tatry Zachodnie i Wysokie (szczyty w chmurach) Wielki Chocz, czy Babia Góra. Cała dzisiejsza trasa liczyła prawie 19 km. Mam nadzieję, że na jutro mój maż przygotował coś krótkiego.