czas refleksji
Okres świąt Bożego Narodzenia, Nowego Roku i urodzin mojego syna zawsze skłania mnie do refleksji. Przez ostatnie kilka dni sporo czasu spędziliśmy na oglądaniu zdjęć sprzed sześciu lat kiedy Miłosz się urodził. To niebywałe jaką walkę stoczył i jak to możliwe, że z tak wątłego niespełna kilogramowego ciałka wyrósł taki cudny chłopczyk. Dzisiaj jest nam znacznie łatwiej, Miłosz sporo już potrafi jednak sześć lat temu wyglądało to zupełnie inaczej. Pierwsze nasze marzenie to usłyszeć płacz swojego dziecka. Wydawać by się mogło, że płacz dziecka to coś normalnego i słyszy się go zaraz po porodzie. Niestety nie w naszym przypadku. Na ten dzień czekaliśmy prawie dwa miesiące! Nasz syn zapłakał w połowie lutego, a my razem z nim z radości. Dopiero po dwóch tygodniach od jego narodzin mogłam położyć rękę na jego pleckach. O przytulaniu nie było jeszcze mowy. Jego stan był ciężki i nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie jaka czeka go przyszłość, z jakimi deficytami będziemy się zmagać. Pewne było tylko jedno, dobrze nie będzie. Objęty opieką fizjoterapeutów i lekarzy specjalistów zaraz po wyjściu ze szpital powoli zaczął się rozwijać. Pierwszy sukces nastąpił dopiero po prawie sześciu miesiącach kiedy podniósł swoją głowę w pozycji na brzuchu na cały jeden centymetr. Wiem, że są dzieci, które w tym czasie same potrafią siadać chociaż dla mnie to brzmi jak science fiction. Zdecydowanie wolę dzisiejszego Miłosza, który samodzielnie pokonuje wielokilometrowe górskie szlaki, wspina się po ściance czy pływa na basenie. Mało tego, zna po angielsku dni tygodnia, kolory oraz liczy do dwudziestu, a po polsku czyta słowa nawet kilku sylabowe. To wszystko napawa mnie dumą i radością. Jego rozwój nabrał dużego tempa. Pomiędzy tym co potrafił rok temu a dzisiaj jest ogromna przepaść. Niestety z drugiej strony, pomiędzy tym co potrafi dzisiaj, a co potrafić powinno sześcioletnie dziecko również jest przepaść. Pomimo harmonijnego rozwoju i imponującego tempa w jakim to robi wciąż nam daleko do normalności. Dzisiaj już wiem, że nie jest istotne kiedy dziecko się czegoś nauczy ale że nauczy się tego w ogóle kiedykolwiek. Jak to będzie u nas? Myślę, że Miłosz zaskoczy jeszcze nie jednego, tak jak robi to teraz. Będzie potrafił coraz więcej ale zawsze będzie robił to inaczej niż inni, na swój sposób. Jednak najważniejsze, że będzie to sposób, który umożliwi mu bycie samodzielnym.