wycieczka rowerowa
Miłosz był dzisiaj na swojej pierwszej wycieczce rowerowej! To kolejny etap nauki jazdy na dwóch kółkach. Na co dzień jeździ po chodniku w okolicy, w której mieszkamy. Dzisiaj poziom wyżej! Nasza trasa prowadziła leśną ścieżką i drogą szutrową. Czasem wąską, nieco piaszczystą i z przeszkodami. Problemem oprócz piasku były kamienie, korzenie i kałuże, chociaż te omijał bezbłędnie za każdym razem. Wiemy już, że na wycieczki w pełni tego słowa znaczeniu jest zdecydowanie za wcześnie. Na razie wyjazd za miasto z rowerami to nadal nauka, a nie rekreacja. Pokonana trasa to dystans 7,5km a czas jaki potrzebowaliśmy na jej przejechanie to aż 1,5h. Niepozorny kamień czy korzeń często wytrącał Miłosza z toru jazdy. Zdarzały się również upadki ale ma to bardziej związek z koszykiem i ortezą na lewej nodze. Koszyk ogranicza ruch nogi. I dobrze, bo dzięki niemu stopa nie spada z pedała i Miłosz może w ogóle jeździć. Niestety, kiedy przy jeździe duktami leśnymi rower przechyla się w lewo trudno jest mu nogę wyciągnąć z koszyka i kończy się to upadkiem. No cóż, nic nie przychodzi samo ani łatwo. I tak dobrze, że w ogóle przychodzi. Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć. Tak właśnie zrobimy, a cieszyć się z wycieczek rowerowych będziemy później. Może za rok?