trudna droga przez góry
Góry, góry, góry – ten temat nieustannie przewija się przez mój blog. Bo to nie tylko rekreacja ale też forma terapii dla Miłosza. Nasz syn przeszedł już wiele kilometrów, a jego sukcesami na tym polu zainteresowały się stacje telewizyjne, gazety i serwisy internetowe. Śmiało można powiedzieć, że Miłosz jest już doświadczonym turystą, który przeszedł wzdłuż i wszerz nie jedno pasmo górskie choć ma dopiero 7 lat. Ale myli się ten kto uważa, że to dla niego łatwe. Wręcz przeciwnie! Każde wyjście w góry to zmagania przede wszystkim z utrzymaniem równowagi na nierównościach, których nie brakuje w takim terenie. W czasie wędrówki Miłosz nieustannie się potyka i przewraca. Czasami na zdjęciach widoczne jest jego ubłocone ubranie, teraz wiecie już dlaczego. Na odcinku 100-200 metrów może być jeden kamień i możecie być pewni, że Miłosz się o niego potknie. Może być jedna mała dziura i Miłosz w nią wpadnie. Robi mnóstwo błędów na początku każdej wędrówki, które ustępują wraz z każdym pokonanym kilometrem. Dlatego najlepiej radzi sobie na wyprawach wielodniowych. Nasza pomoc jest niewielka. Wiemy, że to wydłuża czas przemarszu ale na tym polega nauka, a Miłosz bardzo chce być samodzielny. Nasz syn nie poddaje się – lubi jeździć w góry i bardzo tego chce, a to najważniejsze. Myślę, że takie upadki będą zawsze, może z czasem nieco mniej ale w końcu nawet mnie czy tacie też się to przytrafia. Najważniejsze to nie poddawać się i dalej iść do przodu. Niewiele jest zdjęć, które przedstawiają opisane sytuacje. Wyjaśnienie jest proste. Kiedy mój syn się przewraca, ostatnie co przyjdzie mi do głowy to zrobienie zdjęcia.