pierwsze półrocze w szkole
Przełom stycznia i lutego to koniec pierwszego półrocza roku szkolnego, a ja wciąż nie umiem przyzwyczaić się do faktu, że mój syn chodzi już do szkoły. Może dlatego, że od października do połowy stycznia Miłosz był na nauczaniu zdalnym. Ciągle jeszcze zdarza mi się powiedzieć, że idzie do przedszkola. Ale mój syn z oburzeniem zaraz mnie poprawi. Nauczyciele dobrze oceniają Miłosza. Podkreślają, że potrafi czytać i pisać oraz dodawać i odejmować w pamięci do 20. W ich ocenie Miłosz ma również dużą wiedzę ogólną. Wiem co potrafi mój syn, więc taka ocena wcale mnie nie dziwi. Wiem również, że wiedzy tej nie nabył w szkole, ale w domu. Miłosz potrafi się uczyć, zdobywać wiedzę, ale potrzebuje na to naprawdę sporo czasu i ciągłego powtarzania materiału. Żadna szkoła temu nie sprosta. Czy zatem nauczanie domowe byłoby dla nas lepsze? I tak, i nie. Jesteśmy w stanie poświęcić Miłoszowi tyle czasu ile potrzebuje. Mamy odpowiednie podejście i znamy go najlepiej. To bardzo pomocne. Jednak nie nauczymy go pracy w zespole czy funkcjonowania w grupie. A do tego go przygotowujemy, do życia w społeczeństwie razem z innymi. I tego może nauczyć się w szkole.