Historia Miłosza - Blog

wspomnień czar

Podobno ludzie dzielą się na tych, którzy wolą wypoczywać w górach i tych preferujących morskie plaże. Ja należę do tej pierwszej grupy. Po przyjeździe nad Bałtyk mogę stwierdzić, że morze również ma sporo zalet. Jednak dla górskich łazików takich jak ja, pobyt trzeba nieco urozmaicić. Tak właśnie zrobiliśmy. Podczas naszych pieszych wędrówek pokonaliśmy ponad 45 kilometrów. Wyruszaliśmy zaraz po śniadaniu, a wracaliśmy na kolację. Plaża też była. A dokładnie w siedmiu różnych miejscowościach. Wśród nich prawdziwa perełka, Wisełka. To był mój pierwszy pobyt nad polskim morzem. I muszę powiedzieć, że w porównaniu z innymi plażami w Europie jest się czym szczycić. Bałtyckie plaże są szerokie, z piaskiem o zniewalającym kolorze i przede wszystkim czyste. Inni mogą zazdrościć. Tylko zimna woda trochę odstrasza  od kąpieli. Niezwykle kojący wpływ na moje samopoczucie miał szum fal, a także spacery wzdłuż morza i w lesie, przestrzeń oraz spokój. Tego było mi potrzeba. No i te zachody słońca! Wiadomo, nad morzem słońce zachodzi najpiękniej.
Pomimo, że był to wyjazd rekreacyjny otrzymaliśmy zalecenie aby Miłosz jak najwięcej chodził po piasku. Tak też zrobiliśmy. Tygodniowy pobyt i  ćwiczenia w chodzeniu na trudnym podłożu jakim jest piasek przyniosły efekt. Miłosz chodząc trzyma ręce znacznie niżej niż dotychczas lub całkowicie wzdłuż ciała. A co to oznacza? Czuje się znacznie pewniej chodząc, nie potrzebuje też budować sobie napięcia poprzez zaciskanie rąk. Drugą zmianą jest…. bieganie! Mój syn potrafi już nie tylko chodzić, ale też biegać! Wygląda to jeszcze trochę komicznie, ale poćwiczymy i na pewno wkrótce znów nas zaskoczy. Polecam wszystkim „piaskową terapię” – to działa!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *