Historia Miłosza - Blog

rodzic jest najlepszym terapeutą dla swojego dziecka

Jestem rodzicem nie rehabilitantem kontra rodzic jest najlepszym rehabilitantem dla swojego dziecka.

W grudniu Miłosz skończył trzy lata. Od chwili, w której się narodził wiadomym było, że będzie wymagał rehabilitacji. Poszukiwania odpowiedniego dla syna miejsca i osoby rozpoczęliśmy kiedy jeszcze leżał w szpitalu. I tak zgodnie z planem trafiliśmy na oddział rehabilitacji GCZD w Katowicach, a później do zabrzańskiego ośrodka i na prywatną praktykę fizjoterapeutyczną oraz do RFPN w Chorzowie. W każdym z tych miejsc spotykaliśmy się z rożnymi lekarzami i rehabilitantami i niestety, z dwoma skrajnie rożnymi podejściami. Jedni uważali, ze rehabilitację powinniśmy zostawić specjalistom, a inni odwrotnie, to rodzic zna najlepiej swoje dziecko, godzinna rehabilitacja to za mało, wszystko co robicie w domu powinno być terapią. Nietrudno się domyślić, że jestem zwolennikiem drugiej teorii. Jednak co ma zrobić rodzic, który na swojej drodze spotka się tylko z pierwszą? Pozostaje jeszcze zdrowy rozsądek. I tak, od niemal trzech lat, nasz dzień wypełniony jest terapią i ukierunkowanymi zadaniami domowymi, które maja jak najlepiej przygotować Miłosza do samodzielnego życia. Udało nam się spotkać na naszej drodze wspaniałych ludzi, którzy nas w tym wspierają i podpowiadają. Głośno zadajemy pytanie: „Jak ćwiczyć w domu”? Uczestnicząc w zajęciach przyglądamy się ćwiczeniom z uwagą, aby wiedzieć, jak kontynuować pracę z Miłoszem w domu. Wystarczy poświęcić swój czas, zainteresowanie (zamiast czytać gazetę na korytarzu czy robić zakupy) i bezpośrednio od terapeuty dowiedzieć się na co zwrócić uwagę podczas ćwiczeń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *