Historia Miłosza - Blog

o rowerze słów kilka

Mija równy miesiąc odkąd Miłosz zaczął jeździć na rowerze. Wciąż mamy nad czym pracować. Nasz syn zmaga się z porażeniem mózgowym, które w jego przypadku ma formę lewego niedowładu ciała. Cała lewa strona jego ciała jest skrócona. Dlatego rower też wymaga nieco modyfikacji. W końcu został wyprodukowany z myślą o dzieciach z symetryczną budową ciała, a Miłosz takim dzieckiem nie jest. Na rowerze Miłosz jeździ tylko w ortezie. Bez niej lewa stopa będzie pchała pedał palcami i to tak mocno, że przyjmie pozycję niemal pionową. Dodatkowo musi być w koszyku, inaczej nie utrzyma jej na pedale. Niestety koszyków nie produkuje się dla dzieci więc on też musiał zostać przerobiony tak aby stopa nie wychodziła bokiem. Z drugiej strony musi być na tyle luźno aby w czasie upadku (co się zdarza) mógł ją wyciągnąć. A sama jazda? Ćwiczymy dzielnie każdego dnia (chyba, że jedziemy w góry) pokonując dwukilometrową trasę. Wydaje się to dużo ale pamiętajmy, że jeździ dopiero od miesiąca, czyli na swoim życiowym liczniku ma dopiero 60 kilometrów. Używa tylko hamulca ręcznego i nie sądzę aby udało mu się nauczyć hamować inaczej. Dostał też nowy rower. Stary zwyczajnie był już dla niego za mały. Nowy jest większy i znacznie szybszy. Czasem za szybki. Zwłaszcza na zakrętach, które wykonuje zbyt ostro i niestety bywa, że kończy się upadkiem. Natomiast wiele do życzenia pozostawia jego pozycja na rowerze. No cóż, pewnie jeszcze musi pokonać wiele kilometrów zanim uda mu się to wszystko zsynchronizować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *