Szyndzielnia i Klimczok w zimowej szacie
Wracamy z baśniowej krainy! Byliśmy dzisiaj na pierwszej wyprawie zimowej w tym sezonie. Długo czekaliśmy na ten dzień. Góry piękne są o każdej porze roku. Jednak jeśli mam wybrać najpiękniejszą to jest nią jesień i właśnie zima. Niestety zimą góry są bardzo wymagające i nieprzewidywalne. Rozważnie dobraliśmy dzisiejszą trasę. Opady śniegu tej zimy są wyjątkowo obfite, zwłaszcza w górach. Część szlaków jest nieprzetarta dlatego zdecydowaliśmy się wjechać kolejką na Szyndzielnię, a stamtąd przejść na Klimczok i z powrotem. Pokonanie niedługiej trasy, bo zaledwie 9 kilometrowej, zajęło nam 3 godziny. Na samym szlaku śnieg był ubity i przejście nim nie stanowiło większego problemu jednak wystarczyło zejść trochę w bok aby zapaść się niemal po pas. Miłosz poradził sobie bardzo dobrze. Porównując do zimowego przejścia w zeszłym roku różnica jest znacząca. Właściwie można by się przyczepić tylko do tempa marszu bo sama jakość chodu po śniegu pod górkę czy z górki jest dobra. Oczywiście zabraliśmy ze sobą sanki ale posłużyły nam tylko rekreacyjnie. Całą zimową trasę w Beskidzie Śląskim Miłosz pokonał samodzielnie.