Wielka Fatra – biwak
Udało nam się wyjechać na biwak. Nareszcie! Było cudownie. Już na etapie planowania czułam ekscytacje. Wprost nie mogłam doczekać się tego wyjazdu. Wybór padł na Wielką Fatrę. Byliśmy już w tych górach, ale tylko jesienią. Zielona Wielka Fatra wygląda zupełnie inaczej, ale równie pięknie. Szlak, który wybraliśmy nie należy do najłagodniejszych. Na dość krótkim odcinku pokonujemy przewyższenie terenu prawie 800m. Przejście tych 4km zajęło nam prawie 2h. Za to Miłosz nie miał sobie równych. Mknął do góry niczym kozica górska. Nie można było go dogonić! W ogóle na tym wyjeździe pokazał jak bardzo się zmienił, jak świetnie sobie radzi. Jestem z niego naprawdę dumna. Z każdego wyjazdu wynosi coś dla swojego rozwoju. Ta terapia działa! Wielokrotnie powtarzał jak bardzo mu się podoba i że się cieszy z tego że będzie spał pod namiotem. Po raz pierwszy na taki wyjazd wzięliśmy kurtki zimowe. To była słuszna decyzja. Wciąż pamiętam jak bardzo zimno było nam w nocy w Rumunii. Kurtki zimowe wchodzą na stałe do naszego ekwipunku biwakowego. Noc spędziliśmy na wysokości 1370m n.p.m. obok schronu turystycznego, w którym spało dwóch turystów. Nieco później (około 23:30) dotarła jeszcze jedna osoba. Pan nie zmieścił się już do szałasu więc spał obok rozpalonego ogniska przeraźliwie chrapiąc przez całą noc. Przynajmniej byłam pewna, że taki hałas odstraszy wszystkie niedźwiedzie, których w tych górach nie brakuje. Wielka Fatra to jedno z naszych ulubionych miejsc, które przez swą dzikość i rozległość idealnie nadaje się na biwak. Na pewno jeszcze tutaj wrócimy.