złe wieści
Ze łzami w oczach muszę napisać, że nie mamy dobrych wieści. W poniedziałek przekonaliśmy się jak wszystko jest kruche. Że wszystko co udało nam się osiągnąć można stracić w jednej chwili. Wracając do domu Miłosz poślizgnął się na mokrej studzience ściekowej. Zrobił to dość niefortunnie, po pierwsze biegł, po drugie wskoczył na nią w ostatniej chwili lewą stopą pod kątem. Z całym impetem poleciał na twarz i uderzył w betonowy chodnik. Natychmiast polała się krew i tak jak staliśmy ruszyliśmy do szpitala. Godziny szczytu, przedzieranie się przez korki wydłużyły nam czas dotarcia. Na miejscu od razu zbadał go lekarz. Jego słowa przeraziły nas. Nie mógł nam uwierzyć, że dziecko upadło na chodniku. Jego zdaniem syn wygląda tak jakby spadł conajmniej z pierwszego piętra. Od razu wykonano zdjęcie rtg. Nos jest złamany i wymaga nastawienia. Wczoraj odbył się zabieg z jakim efektem będzie można powiedzieć trochę później. Nie będzie dzisiaj zdjęcia pod wpisem. Widok jest zbyt przerażający. Co prawda opuchlizna schodzi ale oczodoły Miłosza są całe sine jak również okolice nosa. Miłosz bardzo cierpi. To druga doba kiedy przespał zaledwie kilka godzin (łącznie). Leki przeciwbólowe działają około dwóch godzin, a można je podawać co sześć. Najgorsze są noce. Mój syn nie płacze, on wyje z bólu. Nie można go uspokoić. Kopie nogami i rzuca się na boki. Ze względu na trudną sytuację decyzją lekarza zostaliśmy oboje z tatą w szpitalu ale i tak ciężko nam zapanować nad nim. Jest też bardzo rozdrażniony, wiem że chciałby zasnąć ale ból mu nie pozwala. A kiedy tylko otwierają się drzwi pokoju zaczyna krzyczeć. Nie pozwala się dotknąć. Problemem jest nawet zmierzenie temperatury. Uczucie bezsilności jest straszne, uczucie kiedy twoje dziecko cierpi, a ty nie możesz zrobić nic co mogłoby mu pomóc.
Jego upadek to ułamek sekundy, w którym mogliśmy stracić wszystko. Patrzę teraz na niego zupełnie inaczej. Jeszcze bardziej doceniam to jak wiele udało nam się osiągnąć i jak wiele z tego wydawało się niemożliwe. Poczułam też jak kruche jest życie, które można stracić w jednej chwili. Cała nasza trójka śpi niewiele. Aby odciągnąć go myślami rozmawiamy na wiele tematów. Nie ma problemów z pamięci, czy z opowiadaniem. Jego mowa i rozumowanie nie uległy pogorszeniu. Na razie nic nie wskazuje na to, że mogło dojść do wstrząśnienia mózgu.