podsumowanie roku
Koniec roku zawsze skłania do jego podsumowania. Dla mnie mijający rok był wyjątkowo trudny. Długi pobyt syna w 2 szpitalach (Miłosz łącznie spędził w nich 132 dni, na 4 różnych oddziałach), 3 trudne operacje, 4 razy był poddany ogólnemu znieczuleniu, 5 razy przeszedł transfuzję krwi. Rehabilitację mogliśmy rozpocząć dopiero od połowy czerwca i do dnia dzisiejszego Miłosz uczestniczył w 190 zajęciach (NDT-Bobath – 109, Vojta – 23, terapia wzroku – 30, muzykoterapia – 4, dogoterapia – 6, neurologopeda – 18). W tym czasie byłam z nim również na 53 wizytach u lekarzy specjalistów (neonatolog, pediatra, neurolog, ortopeda, gastroenerolog, okulista, neurologopeda, kardiolog, laryngolog, neurochirurg, psycholog, stomatolog). Leczenie i rehabilitacja kosztowało nas 11.170,00 zł. (nie wliczając kosztów związanych z dojazdem). Patrząc na te liczby mi samej trudno uwierzyć, że jest ich tak dużo i tyle już zrobiliśmy. Był również czas wolny. To głównie wycieczki górskie, na których Miłosz zdobył 5 szczytów. Jego masa ciała wzrosła o 7680 g, a długość o 45 cm. Ma 8 zębów (4 górne, 4 dolne), słowo „mama” usłyszałam pierwszy raz 20 października, a mój blog miał już 22235 odsłon. Miłosz cały czas się rozwija, co wcale nie było takie oczywiste kiedy wychodził ze szpitala. Potrafi już klaskać kiedy coś mu się podoba lub kiedy się cieszy. W prezencie świątecznym otrzymałam od syna pierwszy samodzielny siad przez rotację miednicy, babcia słowo „baba”, a tata dostał miseczką z kaszką w głowę. Jaki będzie dla nas przyszły rok? Na pewno pełen wyzwań, jednak patrząc na to ile Miłosz osiągnął w mijającym roku, jestem pełna podziwu dla niego i z optymizmem patrzę w przyszłość. Pomimo wielu nieszczęść, rozczarowań i zawodów jakie mnie spotkały w tym roku, to patrząc na to czego dokonał mój syn, jestem szczęśliwa. Dlatego życzę wszystkim i sobie samej, aby nadchodzący 2014 rok, był przynajmniej tak samo dobry jak odchodzący 2013. Do siego roku!