Pieniny – Płaśnie
Już dawno wiedziałam, że jeśli zdecyduje się na dłuższy wyjazd w góry z dzieckiem to w miejsce, które znam. Krościenko nad Dunajcem odkrywam drugi raz na nowo. Z rodziną. 5 lat temu byłam tu w podróży poślubnej. Jak ten czas szybko leci! Mariuszowi udało się w krótkim czasie zaplanować trasy i wycieczki na miarę naszych możliwości. Tak aby Miłosz był zadowolony, a rodzice szczęśliwi. Mówi się, że Pieniny są jednym z najpiękniejszych i najbardziej malowniczych pasm górskich w Polsce, dlatego nie miałam wątpliwości co do tego aby powrócić w to samo miejsce. Okazuje się, że jest jeszcze kilka malowniczych szlaków górskich, które po raz pierwszy odkryję z synem i mężem. Jak dla mnie to brzmi bardzo zachęcająco.
Dzisiaj Miłosz przekroczył granicę, niekoniecznie własnych możliwości (tu już mu niewiele brakuje), a granicę naszego państwa. Jako cel wybraliśmy sobie najwyższy szczyt Płaśnie (słow. Plašná 889 m n.p.m.). leżący w słowackich Pieninach, na terenie Pienińskiego Parku Narodowego. Wycieczka była bardzo udana. Po pierwsze mogłam się wyspać. Nigdzie się nie spieszyłam. Byłam spokojna, a za oknem świeciło słońce, co zapowiadało dzień bez deszczu. Mimo, że na szlak trafiliśmy dość późno, udało nam się zrealizować zamierzony plan w całości. Miłosz okazał się świetnym kompanem. Bardzo się cieszył i rozglądał się ciekawie na boki, jak tylko tata ruszył szlakiem pod górę. Na trasie było pusto. Bez przepychania się łokciami, bez głośnych rozmów, bez schroniska po drodze. Było przepięknie. A Trzy Korony, symbol Pienin był cały czas na wyciągnięcie ręki. Schodząc ze szlaku zobaczyliśmy coś, co zaparło nam dech w piersiach. Zupełnie niespodziewanie, nie wiadomo skąd, nagle wybiegło tuż przed nami stado jeleni! Wyglądało jakby przed czymś uciekały, tyle że nikt ich nie gonił.