nasza kondycja jest ważna
Spójrzmy prawdzie w oczy, przez zimę zazwyczaj często się zaniedbujemy. Krótki dzień nie zachęca do aktywnego spędzania wolnego czasu. Nie ma potrzeby odsłaniać ciała, ubieramy się na cebulkę, co sprzyja ukrywaniu dodatkowych kilogramów lub jak kto woli drobnych mankamentów figury. Kiedy nadchodzi wiosna pragniemy w ekspresowym tempie nadrobić okres zimowego letargu. Ten problem dotyczy także mojej osoby. Zdaję sobie sprawę z tego, że się zmieniłam. Po urodzeniu syna przybyło mi parę kilogramów. Wyglądam inaczej. Nie oceniam tego źle w kontekście mojego własnego odbicia w lustrze, nie odwracam głowy kiedy widzę w nim swoją twarz, nie narzekam. Jednak zdrowy rozsądek (czyt. tata Miłosza) podpowiada mi głośno, że warto zadbać o dobrą formę, aby w pełni sił wrócić na rodzinne górskie wędrówki. Nie było łatwo przekonać swoje wewnętrzne „ja” do wysiłku jaki trzeba włożyć w wykonywanie ćwiczeń. Na początku podejmowaliśmy kilkakrotnie z mężem rozmowę na ten temat. Pytań było jak zwykle dużo i to tych bez odpowiedzi: jak znaleźć czas, kiedy, jak często, jak długo i co zrobić? Nie skończyło się tylko na rozmowach, tata Miłosza zdecydowanie popchnął mnie w stronę rowerka stacjonarnego i zachęcił do treningu swoją postawą. Lepszego trenera nie mogłam sobie wymarzyć. Wskazał drogę, wyznaczył dni, godziny i czas. A ja zaczynam kręcić pedałami, w swoim rytmie, a obecnie już przez 40 minut, a nie jak wcześniej zakładaliśmy o połowę krócej. Przykład idzie z góry. Mariusz systematycznie ćwiczy każdego dnia. Wykonuje swoje ćwiczenia wg wskazań fizjoterapeuty (a nie jest ich mało) oraz jeździ na rowerze wtedy kiedy Miłosz w ciągu dnia śpi. Po kilku miesiącach widać efekty jego codziennej pracy. Mariusz zadbał o swoją kondycję i każdego dnia czuje się lepiej. Jeśli ma się dobre chęci to pora roku nie stanowi przeszkody do budowania dobrej formy i wbrew pozorom każdy dzień jest świetną okazją do stoczenia walki o swoje ciało i dobrą kondycję. Miłosz również ćwiczy, ale te jego codzienne, systematyczne ćwiczenia mają zupełnie innym wymiar. Nie robi tego, aby zadbać o swoją sylwetkę, płaski brzuch (to mu raczej nie grozi), ale po to by być samodzielnym. Poprzez systematyczne ćwiczenia nie ma przykurczów, nauczył się samodzielnie siadać, wstawać, a także stawiać samodzielne kroki, każdego dnia nabywa i udoskonala nowe funkcje. To co potrafi jest efektem jego ciężkiej i systematycznej pracy. Jesteśmy rodziną, mamy swoje słabości, ale też rozumiemy jak ważne jest nasze zdrowie. Oby starczyło nam sił w realizowaniu swoich celów. A was zachęcam po przeczytaniu tego wpisu do własnych przemyśleń. Nie ma większej wartości niż zdrowie. Nie zapominajcie o tym.