dyzartria – co to jest?
Życie z wcześniakiem, który ma gonić inne dzieci nie jest łatwe. Długa lista schorzeń, które otrzymał w prezencie już na starcie motywuje mnie do codziennych starań, żeby z biegiem czasu móc skreślić kolejne z nich. A co jeśli ta lista się powiększa o zdiagnozowaną dyzartrię? Nadszedł ten dzień, który zamiast przynieść mi radość, dostarczył nieoczekiwanych przeżyć, bo dowiadując się o kolejnym problemie, z którym mam się zmierzyć poczułam lęk. Miłosz posiada zaburzenia charakterystyczne dla dyzartrii – faza wydechowa u syna jest skrócona i występuje brak koordynacji oddechowo-artykulacyjno-fonacyjnej. Nie jest zmartwieniem w kontekście rozwoju Miłosza np. opóźnienie rozwoju komunikacyjnego, ale zagrożenie dla przyszłej jakości artykulacyjnej: ryzyko wady wymowy lub dyzartrii. To dla nas komunikat: dziecko będzie mówiło, ale pozostaje kwestia: jak? Określenie to odnosi się do sytuacji klinicznej, w której syn wykazuje dobrą dynamikę rozwojową, ale istnieje znaczne prawdopodobieństwo, że mimo rehabilitacji i terapii, choroba dziecka na długi czas zostawi ślady w jakości nabywanych umiejętności. Dlatego nieustannie pracujemy i podnosimy próg wymagań względem Miłosza. Potraktuję więc dyzartrię jako kolejny problem, który trzeba pokonać, na ile to będzie możliwe. Nie jest to łatwe zadanie, będzie trudne dla niego i trudne dla mnie. Dodatkowo przyszła dla mnie pora głębokiej refleksji na niewygodne tematy. Jaka przyszłość czeka nas i samego Miłosza?