Góry dla Miłosza po raz piąty – mamy to!
Razem z naszym niepełnosprawnym synem przeszliśmy szlak Tour du Mont Blanc! To była najdłuższa wyprawa w ramach charytatywnego projektu „Góry dla Miłosza”. Przejście 170km i pokonanie niemal 10 000m przewyższeń było dużym wyzwaniem. TMB różni się od naszych dotychczasowych przejść długodystansowych. Przede wszystkim szlak nie prowadzi granią, nie zdobywamy też żadnego szczytu. Mimo to, niemal codziennie byliśmy na wysokości powyżej 2000m. Każdego dnia wchodziliśmy na przełęcz pokonując przy tym przewyższenia rzędu 800-1200m. To bardzo wyczerpujące i trudne zadanie. Każdy dzień kończyliśmy na biwaku śpiąc pod namiotem.
Naszą przygodę z TMB rozpoczęliśmy we francuskiej miejscowości Les Houches. Już pierwszego dnia poczuliśmy, że Alpy będą dla nas prawdziwym wyzwaniem. Pokonanie przewyższenia 1000m przy 30 stopniowym upale jest bardzo trudne. Na szczęście na całym szlaku TMB nie brakuje wody. Można ją uzupełnić w wielu miejscach nie dźwigając jej zapasu w naszych i tak dużych i ciężkich plecakach. Po trzech dniach wędrówki dotarliśmy do Włoch pokonując przełęcz Col de la Seigne (2516m). Zejście doliną Val Veny do miejscowości Courmayeur to jeden z najbardziej malowniczych odcinków na całej trasie. Dalej szlak prowadził do Szwajcarii, ale najpierw trzeba było pokonać kolejną przełęcz Grand Col Ferret (2537m). Takich przełęczy z wysokością powyżej 2000m było całkiem sporo. Jednak najwyższym punktem na trasie była Fenêtre d’Arpette z wysokością 2665m n.p.m. To wyżej niż Gerlach: najwyższy szczyt Tatr! Wejście na nią było wyjątkowo trudne dla Miłosza. Niemal cały szlak to skały, które pokonywaliśmy z dużą ostrożnością. W tym dniu wędrówkę zakończyliśmy dopiero po 11h. Zmęczeni i wyczerpani rozbiliśmy swój namiot i szybko zasnęliśmy. W nocy rozpętało się piekło. Nad nami szalała burza z potężną wichurą i deszczem. Wiatr szarpał naszym namiotem na wszystkie strony. Noc przetrwaliśmy ale deszcz z krótkimi przerwami miał padać cały dzień. Jedną z takich przerw wykorzystaliśmy na pokonanie kolejnej przełęczy (Col de Balme 2191m) i dotarcie do Francji. W nocy znów padało, ale już bez burzy. Po krótkim rozpogodzeniu wyruszyliśmy na szlak. To nie miała być długa wędrówka, a jednak ten odcinek był dla nas najtrudniejszym do pokonania na całej trasie TMB. Wszystko za sprawą drabinek, klamr, łańcuchów i innych ubezpieczeń na szlaku. Przejście 7km szlaku zajęło nam 6h. Zmęczeni i przemoczeni dotarliśmy do Flégère gdzie kolejką linową zjechaliśmy do Chamonix kończąc tym samym naszą przygodę ze szlakiem Tour du Mont Blanc.
Choć nasza wędrówka była długa (trwała 10 dni) to Miłosz poradził sobie znakomicie. Na trasie wszyscy nas wyprzedzali, ale okazało się że niemal każdy wędrujący podzielił szlak TMB na takie same etapy jak my. A więc Miłosz pokonał taką samą drogę jak inni dorośli. Dużym wyzwaniem było przejście przełęczy Fenêtre d’Arpette. Ze względu na Miłosza mogliśmy wybrać łatwiejszy wariant. Tak samo odcinek z drabinkami. Mimo to uważamy, że Alpy są dla każdego i nawet dziecko z niepełnosprawnością ruchową poradzi sobie na szlaku. Nasz syn jest tego doskonałym dowodem.
Akcja „Góry dla Miłosza” to projekt charytatywny. W tym czasie prowadzona jest zbiórka pieniędzy na dalsze leczenie i rehabilitację Miłosza: zrzutka