Javorniky i Beskid Kysucky
To już prawdopodobnie ostatni tak ciepły weekend w tym roku. Pod tym względem październik był wyjątkowy. Niemal przez całe dwa tygodnie mogliśmy doświadczać słonecznej i ciepłej jesieni. Nasze górskie przygody rozpoczęliśmy już w piątek. Trochę nietypowo bo celem był zachód słońca, a co za tym idzie w góry wyjechaliśmy dopiero popołudniu. Na obserwację zachodzącego słońca wybraliśmy Jaworniki na Słowacji i okolice wierzchołka Vojtov vrch. To znane nam dobrze strony, z których rozpościera się wspaniały widok na Małą Fatrę. Niestety nie był to do końca dobry wybór. Słońce zaszło w nieco innym miejscu niż gdzie się tego spodziewaliśmy więc szybko przebiegliśmy w inne miejsce ale na spektakularny zachód było już za późno. Za to zejście dostarczyło nam sporo emocji. Wędrówkę przez las w nocy, a do tego w górach to zawsze spore wyzwanie. Nawet jeśli dystans nie jest zbyt długi. W niedzielę ponownie pojechaliśmy na Słowację. Tzn. cel naszej wycieczki był na Słowacji, bo samochodem dojechaliśmy do Rycerki Górnej skąd pomaszerowaliśmy nieoznakowanymi trasami na halę Śrubita, a dalej na Bryzgalky. Czyli chaty pasterskie. Dzisiaj już nieużywane. Problem z tą trasą jest taki, że przez granicę trzeba przejść dosłownie przez chaszcze. Nie prowadzi tutaj nawet ścieżka. To co prawda krótki odcinek, kilkadziesiąt metrów ale w całości zarośnięty przez jeżyny. Po słowackiej stronie jest już wąska ścieżka, którą po godzinnej wędrówce dojdziemy na miejsce. Bryzgalky to także doskonały punkt widokowy na Małą Fatrę. Wycieczka nie należy do najkrótszych ale z pewnością warta jest polecenia. Odkrywanie miejsc poza wyznaczonymi szlakami jest znacznie ciekawsze.