Historia Miłosza - Blog

12 wspaniałych mam w kalendarzu RFPN

W ostatnią niedzielę września rozpoczęły się kolejne sesje zdjęciowe do wyjątkowego kalendarza. W specjalnym kalendarzu ściennym na rok 2015 wystąpią mamy podopiecznych Regionalnej Fundacji Pomocy Niewidomym z Chorzowa. Projekt ma zwrócić uwagę nie tylko na niepełnosprawne dzieci, którymi opiekuje się fundacja, ale również na ich mamy, kobiety niezwykłe i silne. Jestem jedną z 12 mam. Sesja zdjęciowa odbyła się w pięknie położonym hotelu Poziom 511 na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, który udostępnił wnętrza na czas zdjęć nieodpłatnie. Pomysłodawcą i koordynatorem projektu jest Olga Kostrzewska-Cichoń, prywatnie mama Kalinki, która jest jedną z podopiecznych fundacji. Swoje usługi zaoferowali również Klaudia Krabes i Piotr Najuch, czyli wizażystka i fotograf.

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o projekcie, nie miałam wątpliwości co do tego aby wziąć w nim udział. Spodobała mi się idea akcji charytatywnej, mogłam zrobić coś dobrego dla innych. To wspaniałe wydarzenie, które pozwoliło mi się oderwać od codzienności. To niewątpliwie był mój dzień. Począwszy od niewielkich przygotowań: wizyta u fryzjera (już nie pamiętam kiedy byłam!), zmiana koloru włosów i małe szaleństwo zakupowe. Niezwykłe uczucie pozytywnych emocji towarzyszyło mi podczas wykonywania profesjonalnego makijażu oraz samej sesji zdjęciowej. Byłam w centrum uwagi, choć na co dzień zwykle unikam takich sytuacji, tu poczułam, że dla fundacji jestem kimś wyjątkowym. Oddałam cząstkę siebie dla podopiecznych z ogromną wdzięcznością i radością. Poczułam się jak prawdziwa kobieta.

Przyjazd na sesję zdjęciową na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej połączyłam z odpoczynkiem w pięknym otoczeniu. Korzystając ze słonecznej pogody po skończonej sesji wybraliśmy się całą rodziną na spacer. Szlakiem czerwonym i niebieskim zrobiliśmy pętlę, która zaczynała się i kończyła przy hotelu Poziom 511. Spacerowaliśmy szlakiem wśród skałek wokół zamku Ogrodzieniec mijając Gołębnik, Okręt, Opaleńce. To niewątpliwie piękna i niedługa trasa (około 2 godzin) z dala od tłumów napierających na zamek, to jak wisienka na torcie na koniec dnia, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *