wstawaj, szkoda dnia
Korzystając z okazji, że mam kilka dni wolnego w pracy, wyjechaliśmy w góry. Ale nie była to taka zwykła wycieczka jak zawsze. Tym razem postanowiliśmy zobaczyć wschód słońca! Łatwo powiedzieć, zrobić nieco trudniej. Pobudka już o 2:15. Tak dobrze widzicie, to jest druga w nocy! Na szlak na Wielką Raczę ruszamy o 5:20. W dolinie trochę padało (deszcz), na szlaku błoto, a dalej coraz więcej lodu i zmrożonego śniegu. Po takim podłożu bez raczków nie da się przejść. Dodam, że o tej porze nadal jest ciemno. Po dość krótkim marszu (tylko 1:30h) dotarliśmy na halę pod Raczą. Tutaj nadal panuje zima. Od śniegu od razu zrobiło się jaśniej. Po chwili w oddali zaczęły pojawiać się pierwsze przebłyski, chociaż do samego wschodu zostało 40 minut. W tym samym momencie zerwał się porywisty wiatr. Nie pamiętam kiedy tak wymarzłam! W nagrodę przez cały ten czas mogliśmy podziwiać niepowtarzalny spektakl światła i chmur. Trwało to naprawdę długo i niemal w każdej minucie wyglądało inaczej. Pozostało nam jeszcze zejście na parking i dopiero tam zobaczyliśmy pierwszych turystów ruszających w góry. Wschód słońca w górach to wspaniała i niezapomniana przygoda. Na pewno jeszcze to powtórzymy.