minął rok
15 luty 2013 to bardzo ważna data w moim życiu. To właśnie rok temu zabrałam Miłosza do domu, po 54 dniach pobytu w bytomskim szpitalu. Pierwsze ubieranie było nie lada wyzwaniem. Wszystko było za duże. Najmniejszy rozmiar ubranek jaki Miłosz miał w szafie to 50 cm, a syn taką długość ciała osiągnął dopiero za kilka miesięcy. Kolejny problem: fotelik samochodowy. Okazuje się, że 2 kilogramowe dziecko jest za małe i w foteliku się po prostu zapada. Dzięki pomocy monitora ruchów oddechowych dziecka mogłam choć na chwilę ze spokojem zasnąć. Karmienie Miłosza praktycznie co dwie godziny nawet w nocy było prawdziwym wyzwaniem. Dobrze, że mogłam robić to na zmianę z mężem. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że syn będzie z nami tylko dwa tygodnie. Ze względu na retinopatię i narastającą torbiel po krwiaku śródmózgowym, 1 marca Miłosz ponownie był hospitalizowany przez prawie dwa miesiące. Mimo tych trudności, te dwa tygodnie z synem, to jedne z najpiękniejszych dni w moim życiu i zapamiętam je na zawsze. Pierwsza jazda samochodem, pierwsze ubieranie, rozbieranie, pierwsza kąpiel, pierwsza wizyta dziadków… Często wracam myślami do tego okresu.